O produkcji bezglutenowych wędlin rozmawiamy z dyrektorem zakładu Panem Michałem Czubą.

Kiedy w 2015 roku przystępowali Państwo do systemu licencyjnego, odniosłam wrażenie, że są Państwo firmą bardziej regionalną niż ogólnopolską. Tymczasem mamy rok 2016, a produkty „Strzały” są dostępne w dużych sieciach handlowych na terenie całego kraju. Czy to oznacza, że przystąpienie do licencji wsparło Państwa rozwój?

Myślę, że w pewnym sensie mogę się z Panią zgodzić. Rozwinęliśmy się bardzo od tego czasu i otworzyliśmy na nowe potrzeby konsumentów. To też spowodowało rozszerzenie naszej działalności na inne regiony Polski. Powstały nowe produkty i pojawiliśmy się w sieciach handlowych. Zauważono, że nasze wyroby wyróżniają się na rynku i są poszukiwane przez konsumentów. Licencja pozwoliła nam zaistnieć w świadomości osób na diecie bezglutenowej i przekazać im informację, że produkty są bezpieczne i zdrowe.

Czy produkty firmy Strzała zawsze były bezglutenowe, czy też dostosowali Państwo receptur i produkcję do wymogów osób na diecie bezglutenowej?

W zakładzie istniała możliwość zanieczyszczenia krzyżowego produktów. Mając na uwadze przystąpienie do systemu licencyjnego, dokonaliśmy potrzebnych zmian, aby produkty były bezpieczne dla osób na diecie bezglutenowej. Są wytwarzane tradycyjnymi metodami i od dawna kładziemy nacisk na to, by były bez konserwantów i peklosoli, a jednocześnie smaczne jak u babci. Tak więc jeśli chodzi o sam skład produktów, to nie zawierały glutenu, jednakże samą organizację produkcji musieliśmy dostosować do wymogów systemu licencyjnego.

W ostatnim czasie poszerzyli Państwo znacznie listę wyrobów w słoikach. Skąd pojawił się taki pomysł, aby tradycyjne produkty sprzedawać w słoikach?

Tak jak wspominałem wcześniej, nasze wyroby charakteryzują się bardzo dobrym składem. Etykieta jest krótka. Nie zawierają konserwantów, glutenu ani laktozy. Nasze tradycyjne produkty zamknięte w słoikach mogą być przechowywane znacznie dłużej i dzięki temu doskonale nadają się nie tylko do konsumpcji w domu, ale także na wyjazdy, wycieczki, do szpitala czy sanatorium. Pomysł powstał podczas targów Gluten Free EXPO, w trakcie których docierały do nas sygnały od osób na diecie bezglutenowej, że właśnie z wyjazdami i podróżami mają największy problem. Postanowiliśmy więc zrobić dla osób z problemami żywieniowymi coś, co rozwiązałoby tego typu problemy.

Czy w przyszłym roku możemy się spodziewać kolejnych nowości? Czy są szanse na bezglutenową kaszankę?

Jesteśmy bardzo otwarci na potrzeby rynku i naszych konsumentów. Jeśli tylko takie zapotrzebowanie się pojawi, nie będzie żadnego problemu, aby nawet bezglutenową kaszankę sprzedawać w słoiku.

Dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki za kolejne produkty bezglutenowe.
Joanna Kostrubiec